środa, 12 października 2011

Powyborczo

Przyznam, że musiałem nieco odetchnąć po wyborach, bo włączały mi się emocje.


Czas na uporządkowanie myśli i kilka powyborczych spostrzeżeń .


Spostrzeżenie pierwsze: jeśli chodzi o zmiany – na razie wygląda na to, że będą kosmetyczne – przynajmniej do grudnia. Tusk dostał mandat od społeczeństwa, więc będzie mógł rządzić nieco odważniej, koalicja ma większość i dobre warunki do pracy. Jednak – wbrew pozorom – rządzić nie będzie mu zbyt łatwo, gdyż częśc wyborców zagłosowała nie tyle "za" Platformą co "przeciw" PiSowi". Głos był więc nie tyle poparciem co sprzeciwem. Gwoli sprawiedliwości trzeba zauważyć , że po przeciwnej stronie było podobnie. Część wyborców PiSu zagłosowała przeciw Platformie. W obliczu nadchodzących trudnych czasów musi się Tusk liczyć , że pewna część tych co oddali na niego głos nie powita jego kroków entuzjastycznie.


Spostrzeżenie drugie – PiS przegrał po raz szósty. . Prezes pozostaje na stanowisku pomimo przypominanych przez media deklaracji. Jeśli będzie zdolny ustąpić – w co wątpię, a PiS zmieni język i styl komunikowania sie, to może coś za cztery lata zdziałają?


spostrzeżenie trzecie – Palikot i jego "Ruch ". Już przyszykowałem bardzo emocjnalną notkę – dałem jednak spokój. Napiszę tylko tyle: nie rozumiem tych , którzy na niego głosowali - a może inaczej: nie rozumiem tak dużego poparcia. Mniemam, że część jego wyborców jest związana z ideami , które głosi Palikot i jego zwolennicy – Biedroń, Nowicka, Kotliński, Grodzka, Urban ze swoim wicenaczelnym. Wmowny obrazek: rozradowany Urban w pierszym rzędzie w Stodio Wyborczym Palikota. Powiew świeżości?? Przestańcie! Jaka świeżość może się wiązać z tymi osobami? "Nowoczesne państwo"? Dziękuję, jeśli mieliby je tworzyć ci co powyżej.

Ale poza tymi , którzy głosowali za względów ideowych, wielu wyborców dało się po prostu zrobić w trąbę i podejrzewam, że już niebawem bedą mieli ciężkiego kaca. Zresztą już teraz widać ich kompetencje, kiedy w wywiadach szafują oklepanymi hasełkami , a gdy podrązyć głębiej widać jedynnie wielkie nic – pustkę i niewiedzę. Palikot więc może bazując na tym wodzić swoją trzódkę za nos. Póki co próbuje zrobić z siebie poważnego polityka i zrobić w trąbę kolejnych....

tyle na dzisiaj

sobota, 8 października 2011

cisza wyborcza

z tej okazji wklejam część notki z bloga osobistego.

Jednocześnie informuję Szanownych Czytelników, że z nieznanych mi powodów nowe notki na dudi.blog.pl -czyli moim blogu osobistym - nie ukazują się na stronie głównej. Są jednak widoczne w archiwum (!) Do czasu wyjaśnienia sytuacji zapraszam do czytania notek przez archiwum (należy kliknąć na bieżący miesiąc w archiwum i na samym dole znajdziecie najnowsze notki. Za utrudnienia przepraszam . Mam nadzieję, że w najbliższym czasie blog.pl naprawi błąd.

--------

Nazwiska nowego noblisty w pierwszym momencie nie skojarzyłem. Niewiele mi mówiło - Tomas Tranströmer... Biografia też – żadnych skojarzeń. Dopiero gdy przeczytałem piękne i poruszające wiersze-obrazy coś mi zaświtało... Znam, znam !... Kilka ukazało się w moim najulubieńszym zbiorze poezji: w Wypisach z ksiąg użytecznych – wierszach wybranych i przetłumaczonych przez Miłosza, z jego komentarzem, a zarazem najważniejszych dla niego...

z czterech wierszy tam zamieszczonych ten budzi we mnie najcieplejsze uczucia, poza tym jakoś tak bardzo pasuje do dnia dzisiejszego:


7 marca 1979

Dość mając wszystkich, którzy przychodzą ze słowami,

ze słowami, ale nie mówiąc nic, wyjechałem na zaśnieżoną wyspę.

Pustkowie nie zna słów.

Niezapisane stronice ciągną się na wszystkie strony!

Natrafiam na ślady sarnich kopytek w śniegu.

Mowa, choć żadnych słów.


W relacjach i biografiach zwróciłem uwagę na żonę poety, o której wszyscy piszą bardzo ciepło i z wielkim szacunkiem. Tak na przykład pisze Jerzy Illg:"Jako że poeta w roku 1990 przeszedł ciężki wylew krwi do mózgu, którego konsekwencją okazała się trwająca do dzisiaj afazja, jego wiersze czytała żona Monika będąca nieocenioną opiekunką dzieła poety. To w dużej mierze dzięki tej wspaniałej kobiecie zarówno on sam, jak i jego twórczość mogła przez długie lata nie tylko funkcjonować, ale też doczekać się zasłużonego uhonorowania najważniejszą nagrodą literacką, jaką otrzymać może żyjący pisarz. W symbolicznym wymiarze należy się ona bez wątpienia także Monice Tranströmer." I tak sobie myśle, że z tymi żonami/kobietami , to Pan Bóg bardzo dobrze wymyślił , że są... My, mężowie/mężczyźni bez nich nie bylibyśmy tym , kim jesteśmy. W jakimś sensie nas tworzą. Czyż nie?

piątek, 7 października 2011

Parę luźnych myśli

na koniec kampanii. Nie podsumowanie. Raczej uporządkowane spostrzeżeń.

1. O PiSie pisałem już w poprzedniej notce. "Dobrze żarło i zdechło" – tak można określić dynamikę ich kampanii . Pozytywna kampania na początku i agresywna na końcu. Odwołanie się do narodowych animozji było wielkim błędem – jeśli chodzi o taktykę. Jest grupa ludzi dla których takie zagrywki dyskwalifikują partię. Druga rzecz : kibole. To się raczej PiSowi nie opłacało. Bo nie chce mi się wierzyć, że oni z tymi kibolami tak z przekonania... raczej z wyrachowania. I tchórzliwe unikanie debaty. Ale to już ich kłopot. Aaa - zapomniałbym! Kampania bez haków! To swoiste novum! In plus! Czyżby PiS łagodniał??

2. Platforma miała nawet fajne pomysły z autobusami i graniem 'komunikatem otwartym" – ostatecznie spotkania z ludźmi – chociaż niektóre trudne i nieprzyjemne – chyba bardziej się im opłacą niż PiSowskie konferencje w szczerym polu dla grupki dziennikarzy. Dużym zgrzytem jak dla mnie był spot "Oni pójdą na wybory"... Nie podobała mi się jego wymowa i nie korespondowała z hasłem "zgoda buduje", do którego często się w kampanii odwoływano. Przyznać jednak trzeba, że nauczyli się też skutecznie bronić swego. Przykładem takiej obrony jest debata , w której Rostowski zgniótł Napieralskiego. Zagłosuję na nich. Uważam, że rządzą nieźle - choć na pewno mogliby lepiej -mają najlepsze kadry, dobrze poruszają się w Europie - powinni dostać szansę na kolejne cztery lata żeby dokończyć to co zaczęli.

3. Każda władza jest "ponad" – sęk w tym, żeby będąc ponad nie była zbyt daleko - pomyślałem sobie widząc zawiedzionego pana, do którego premier Tusk nie przyszedł na obiad, mimo wcześniejszego umówienia... Prosta sprawa, której premier powinien się juz nauczyć: nie jesteś pewien – nie obiecuj. Wpadka, dzięki której opozycja może sobie znowu pojeździć po premierze jak po łysej kobyle. Dzisiejszy telefon i umówienie na obiad jeszcze w paździrniku z panem Czesławem załatwia sprawę, jednak smrodek pozostał...

4. Podobny mechanizm zadziałał w w przypadku Kaczyńskiego, który wczoraj w pociągu "pogodził się" z Jakubem Sobieniewskim z TVN, któremu wcześniej zarzucał, że jest z niemieckiej redakcji. Nikt już tego nie odnotował. Chociaz podanie ręki – cenne i zapisuję Kaczyńskiemu in plus. (zwłaszcza, że z tą jego ręką to były różne historie)

5. SLD przegrywa z Palikotem, u którego działa wyraźnie mechanizm politycznej świeżości. Wygląda na to, że ten drugi będzie największą niespodzianką w nowym Sejmie ale też największą niewiadomą. Temu z kolei nie kibicuję. Poza tym, że nie z mojej bajki - z dwóch względów: jest nieprzewidywalny i nie wiadomo co to za ludzie , których za sobą ciągnie. Ale o tym już pisałem . Finansowe machlojki , które wychodzą z różnych stron również nie budzą zaufania. Wracając do SLD – oj tam będzie się działo, bo widać wielu ostrzy sobie ząbki by pożreć lidera tuż po wyborach. Jak widać powtórka zagrywek z kampanii prezydenckiej nie zadziałała, a buzia Grzesia Napiealskiego już się opatrzyła nawet twardemu lewicowemu elektoratowi.

6. Szkoda mi PJNu, który nie wykorzystał szansy – i to nie w kampanii, w której - z siłami jakie ma - próbował coś zdziałać, ale dużo przed – kiedy na wietrze świeżości była szansa zbudowania ugrupowania centroprawicowego – warunkiem było otwarcie na nowe środowiska – nie tylko te postpisowskie.. Takiego otwarcia nie było, a gęba "PiS – bis" przylgnęła do PJN niemal na stałe. Patrzę na nich jednak z sympatią (noo, może poza dwiema, trzema postaciami) i nie mam nic przeciwko , żeby dostali się do Sejmu zbierając nieco prawicowych głosów z elektoratu niezdecydowanego i odbierając co nieco PiS-owi. Lepsza taka prawica niż ta pod przewodnictwem Kaczyńskiego i jego świty - tu się zgadzam z Kwaśniewskim, który niespodziewanie wczoraj za PJN-em agitował rozmawiając z Olejnik (!)

7. PSL wydaje się być zadowolone z siebie i pewne wejścia do przyszłego rządu. Poparcie jednak ma marniutkie, a kampanię prowadzi nijaką. Poza tym jakoś nie bardzo mi się podoba nastawienie : "jakikolwiek bedzie rząd to my tam będziemy". Pfff...


Poza tym sondaże sondażami a życie życiem. Jakkolwiek będzie – będzie ciekawie. Może sam się zdziwię – bo przecież część spostrzeżeń oparłem o bieżące sondaże... Kto wie?

Idźmy głosować! :)



środa, 5 października 2011

Notka niemiecka

A tak dobrze szło. Pochwaliłem PiS w poprzedniej notce za dobrze i spójnie prowadzoną kampanię i w ciągu dwóch dni się rozsypało w drobny mak.... Strategia "na prezesa" zdawała się przynosić pożądany skutek. Z jednej strony ciepły wizerunek: prezes uśmiechnięty , łagodny, zrobiony na mentora i męża stanu - skądś to wszystko wydawało się znajome..... Z drugiej strony: zupełna nieobecność w kampanii postaci kontrowersyjnych, a grających w PiSie pierwsze skrzypce. Sondaże rosły z tygodnia na tydzień....

Rozmowa z Lisem i niewygodne pytania + jak mniemam przemęczenie - sprawiły, że prezes dał się ponieść emocjom i zrzucił maskę.... Przestał grać rolę a zaczął być prawdziwy. Wkroczył w świat spisków, przypuszczeń, oskarżeń i niedopowiedzeń... Cała misterna konstrukcja budowana od początku kampanii wyborczej legła w gruzach. Niefortunne wypowiedzi o pani kanclerz Angeli Merkel i Niemcach wywołały powszechną konsternację, i dyskusję, która wykroczyła poza granice naszego kraju. Potem już było tylko gorzej, bo im bardziej prezes próbuje coś wyjaśniać, tym bardziej się pogrąża...Szczytem było sugerowanie dziennikarzowi zadającemu niewygodne pytania, że jest z niemieckiej stacji. Jeśli kiedyś "dziadek z wermachtu" przyniósł wymierny efekt, tym razem straszenie Niemcami w kulminacyjnym momencie kampanii może się okazać wielkim niewypałem. Mam wrażenie, że lud tego nie kupi. Ale to tylko moje gdybanie - bo przecież prawie kupił ocieplony wizerunek.

Kaczyński raczej premierem nie będzie - chociaż "już był w ogródku, juz witał się z gąską" a jego ugrupowanie pozostanie w roli "dekonstruktywnej opozycji". Chyba , że uda mu się stworzyć jakąś kolejną egzotyczną koalicję (PiS, PSL i SLD ?) co również wydaje się mało prawdopodobne....

Ale przed nami ostatnie dni kampanii. Czas wyciągania haków. Ciekaw jestem co pan prezes ze swoją świtą przygotowali?? Bo zdziwyłbym się bardzo gdyby nic - wszak to specjaliści od haków....

A tak Marian Kociniak mistrzowsko interpretuje instrukcję dla "mężów braku zaufania" - forma bardzo adekwatna do treści:







poniedziałek, 3 października 2011

Śledzę i się dziwię (1)

Nie dało rady utrzymać się z daleka od medialnych doniesień wyborczych i powiem szczerze – dziwię się. Niektórzy prowadzą kampanię bardzo sprawnie i – przyznać trzeba – skutecznie. Wyróżnić tu trzeba PiS i Palikota. O PiSie może następnym razem... a dziś o Palikocie i jego ugrupowaniu,

Oczywiście sam Palikot jest postacią, która w kontakcie z mediami czuje się jak ryba w wodzie. I bryluje robiąc kolejne happeningi, wdzięcząc się do kamer .O ludziach z jego ugrupowania wiadomo jednak bardzo niewiele. Nie wiem dlaczego, ale gdy myślę o Palikocie przychodzi mi na myśl Stan Tymiński. Taki królik z kapelusza.... a raczej cała masa królików – w przypadku ugrupowania...

Drugie skojarzenie to Partia Przyjaciół Piwa, o której naród również niewiele wiedział i wybrał ją tak bardziej "dla jaj" – a gdy przyjaciele piwa dostali się do Sejmu szybko się podzielili : najpierw na dwa piwa, a następnie rozpierzchli się po wszystkich sejmowych ugrupowaniach. Myślę, że podobna droga czeka Ruch Palikota. Bo wydaje się, że tych ludzi łączy ze sobą bardzo niewiele.


Kto więc stoi za Palikotem?? Ze słynnych nazwisk: Robert Leszczyński – muzyczny dziennikarz, Wanda Nowicka – wojująca feministka , która zasłynęła ostatnio z przegranego procesu o stwierdzenie, że jest opłacana przez przemysł aborcyjny, Robert Biedroń - naczelny gej RP, Roman Kotliński – były ksiądz, redaktor naczelny pisa Fakty i Mity.... i jeszcze transseksualistka Anna Grodzka urodzona jako Ryszard, w odwodzie wspierają "środowisko" panie satyryczka Maria Czubaszek i filozofka Magdalena Środa oraz ekspert wywierania wpływu znany z wykreowania Leppera - Piotr Tymochowicz... Reszta jest mi bliżej nieznana i jak śmiem podejrzewać – sama siebie również owa reszta zupełnie nie zna.... Palikot natomiast zupełnie nie zadaje sobie trudu aby swoich kandydatów szerzej przedstawić. Jeszcze media donoszą o niejakim Wojciechu Penkalskim - jedynce w Elblągu - jednym z najbliższych współpracowników Palikota, skazanym w przeszłości za wymuszenie, pobicie kijem bejsbolowym i grożenie bronią, który zaliczył dwuletnią odsiadkę w więzieniu. No cóż - "w Polsce trudno być przyzwoitym człowiekiem i nie zaliczyć pudła" mówi Palikot , broniąc współpracownika. No coments .Albo jeden, malutki: obrońców kiboli chyba ci u nas dostatek w polskiej polityce? Jest w gronie kandydatów także jakiś obrońca Łukaszenki... i nieco forsiastych przedsiębiorców , o których wiadomo tyle, że dali kasę na kampanię.

Jeśli dodać tego pana co poniżej – "gwiazdę internetu" cały ten ruch wygląda blado. I zupełnie nie wiadomo czego po tym nowym tworze na polskiej mapie politycznej spodziewać, a jeżeli się czegoś spodziewać, to śmiem twierdzić, że niczego dobrego.... Palikot jednak dwoi się i troi by go jakoś ładnie przypudrować i sprzedać pod hasłami "nowoczesnej Polski" i taniego antyklerykalizmu .... A lud to kupuje - sądząc po sondażach poparcia! i temu też się dziwię...


WYBORY 2011: Piotr Tylkowski from TV Garwolin on Vimeo.

a gdyby ktoś chciał coś skomentować na temat tego pana :