piątek, 26 listopada 2010

komu się uda?

Od pewnego czasu obserwuje karierę dwóch nowych tworów na politycznej mapie – Ruchu Poparcia Palikota i Stowarzyszenia Polska Jest Najważniejsza. I dziś moja domorosła analiza n.t. szans obu organizacji.


Cóż więc widzę? Najpierw Kluzikowcy. Plusy ? Są wzglednie młodzi, z energią , z wiatrem w żaglach – robią swoje i konsekwentnie, z rozmysłem (żeby nie powiedzieć : z wyrachowaniem) budują swoją pozycję Już jest klub parlamentarny, za chwilę będzie stowarzyszenie, jest kilka znanych twarzy , posłowie , europosłowie, choć nie ma – trzeba przyznać - charyzmatycznego lidera na miarę Tuska czy Kaczyńskiego. Być może Kluzik-Rostkowska się na takiego lidera powoli wykreuje, ale na jej miejscu zmieniłbym przybocznych... może na muzealników? Minusy? Brak wyraźnej różnicy z PiSem - poza oczywiście stylem działania... Dziś Poncyliusz przyznaje zresztą w jednym z wywiadów , że nie istnieje jakaś wyraźna różnica między nimi a PiS.

Rada więc : poszukajcie różnic i je eksponujcie. Ciągłe nawiazywanie do tego, co było zbyt mocno wpycha w ramkę PiS-bis. I w mediach raczej Rostkowska, Kowal, Migalski niż z lekka przestraszony Poncyliusz, który buzię ma ładną ale bardzo niewiele do powiedzenia czy Ela Jakubiak wciąż niewprost udowadniająca swoją lojalnosc wobec byłej partii.. Druga rada – nie jest do przyjęcia przekaz :"wtedy się nie myliliśmy i teraz się nie mylimy" - gdzieś musieliście się mylić! przyznajcie to, pokażcie, że popełniliście błąd, posypcie głowy popiołem bo inaczej wychodzi jakaś niespójność.... trzecia rada: szukajcie osobowosci - taki na przykład Rokita gdyby go odkurzyć albo Dorn- na pewno wnieśliby jakąś ikrę... wbrew pozorom..


po drugiej stronie walczy o swoje Janusz Palikot, o którym już pisałem i nie wycofuję się z ani jednego słowa. Życie pokazuje jak na razie , że nie stanął za nim NIKT kto by go w jakis sposób wsparł na politycznym poletku a społeczność popierających jest mocno wirtualna i wciąż jest wielką niewiadomą – struktury owszem tworzy, ale struktury złożone z ludzi nieobytych w politycznym swiatku rozlecą się szybciej niż powstały... a jeszcze program... jaki program?

Palikot odleciał.... znalazł się w jakimś swoim antyklerykalnym matriksie pełnym brzuchatych biskupów i szpetnego, obleśnego i pijanego kleru, który na mszach nic nie robi tylko agituje za PiSem... nawet jak Palikot robi jakieś analizy to głównymi przegranymi w ostatnich wyborach nie są zwolennicy jakiejś opcji politycznej czy partii ale kto? No kto?? Tak! Kler... a opowiadanie o obecnym kardynale Nyczu, że "się sprostytuował" aż trudno skomentować, a w ogóle Polska jest pod okupacją Watykanu... to wygląda trochę na manię prześladowczą... nie wiem czy nie trzeba jakiejś pomocy psychologicznej?

Z tego co Palikot mówi można wywnioskować , że przyjął taktykę walenia na oślep we wszystkich (tak postępują ci, którzy zatracili instynkt samozachowawczy)... w od Kaczyńskiego poczynając przez Tuska, Komorowskiego, Napieralskiego i ostatnio Rostkowską i jej ekipę...ciekawa taktyka – zrobić z jakiejś nieoficjalnej rozmowy taki szum medialny, żeby wietrzyciele spisków od razu zwietrzyli spisek... ma przy tym Palikot wysokie mniemanie o sobie (uśmiałem się serdecznie gdy zupełnie poważnie pisał, że Komorowski specjalnie zaprosił Miedwiediewa w dniu, kiedy Palikot miał złożyć poselski mandat – żeby przyćmić jego - zapewne efektowny i medialnie nośny – happening).

Rady? Gdybym miał się zabawić w palikotowego doradcę – doradzałbym, żeby spróbował znaleźć frontmanów, współpracowników, kogoś kto by był inną gębą tej całej organizacji niż on sam... wszak uprawianie polityki polega na szukaniu sojuszników... z Platformy raczej już nikogo nie wyciągnie, może z lewicy? i żeby spróbował też , pokazać jakiś kawałek programu, który podobno ma... no i jeszcze : zmiana języka... ostry spór ze wszystkimi prowadzi do osamotnienia i marginalizacji...


Wciąż twierdzę że obecnemu rządowi potrzeba poważnej opozycji, takiej, której oddech na plecach byłby wyraźnie wyczuwalny ale też takiej , która potrafi rozmawiać,mając konkretny program wejść w merytoryczny spór - nie tylko o wartościach wyższych – i przedstawić alternatywne , realne propozycje. Ostatecznie taka opozycja (konstruktywna, nie dekonstruktywna) ma szansę zawalczyć kiedyś o władzę. I nie jest nią ani PiS ani SLD...na dzień dzisiejszy na mój nos największą szansę ma Kluzik -Rostkowska. Ale życie płynie i zobaczymy co przyniesie....



poniedziałek, 22 listopada 2010

CUD !

Zadziwiające... wszyscy wygrali! - jeśli się wsłuchać w powyborcze komentarze...

Czyżbyśmy stawali się powoli krajem powszechnej szczęśliwosci i zadowolenia? Co się dzieje, proszę państwa? Wszyscy uśmiechnięci i zadowoleni...Czyżby ziścił się jakiś cud Tuska? Bynajmniej... Wszak oprócz polityków jest jeszcze cała Reszta....

Śledząc powyborcze wypowiedzi szukam klucza do tej satysfakcji wszystkich bez wyjątku ugrupowań...i do wyborów, w których - jak moze się wydawać - nie ma przegranych... Może warto by było przeprowadzić badania i wypracować wzory osiągnięcia tego politycznego dobrostanu? Gdyby to jeszcze przełożyć na późniejszą szczęśliwość wyborców, autor takiej pracy mógłby się kwalifikować do Nobla ...

Tak więc po kolei: Platforma eksponując suszącą zęby Hanię Gronkiewicz obwieszcza zwycięstwo i sukces – ze swoimi 31 procentami , które są odrobinę lepsze od uzysknych w poprzednich wyborach samorządowych przed czterema laty, mówią – zwiększyło nam się! No i poza tym są pierwsi – nie ulega wątpliwości... Tak więc by się cieszyć trzeba znaleźć właściwy obiekt porównań...Gdyby jednak porównać wyniki z niedawnymi sondażami , z których niektóre mówiły o poparciu nawet 50% lub też z wynikami ostatnich wyborów parlamentarnych – trzeba przyznać że coś się stało i poparcie spadło. Nie mogą czuć się zbyt pewnie - co trzeba uznać za plus.

Bardzo ciekawie wyniki wyborów interpretuje PiS - z ust zadowolonego Mariusza Błaszczaka, można usłyszeć, że 23% wynik "go uspokaja" i że "jest stabilny"a żeby się uspokoić trzeba go było tylko porównać z wynikami ostatnich sondażyktóre dawały PiSowi nastoprocentowe poparcie. Żeby było, że "wzrosło" a nie "spadło" nikt nawet nie próbuje porównać tych wyników z czymkolwiek innym (z poprzednimi wyborami samorządowymi, z wyborami parlamentarnymi , czy z ostatnimi prezydenckimi). I nic to, że stracili 3 miliony głosów w dwa miesiące, jak wyliczyli polityczni złośliwcy! Jest sukces! "Odnieśliśmy zwycięstwo"! Wystarczyło tylko znaleźc właściwy obiekt do porównań! Żeby przypieczętować zadowolenie uradowany szef obwieszcza koniec Platformy (!) i ogłasza nowego wroga (kozła ofiarnego?) który przeprowadził "zaplanowaną perfidną akcję" i sprawił że wynik jest jaki jest ... czyli jak zwykle, jeśli ktoś ma być winny to jacyś "oni"...no coments.

Do grona zadowolonych dołącza wicepremier Pawlak ze swoim PSLem , który rzeczywiście ma się czego cieszyć. Niespełna 16 procentowe poparcie jest totalnym zaskoczeniem i daje PSLowi mocną pozycję, a że sprawdzili się w roli koalicjanta mogą spać spokojnie. Choć przyznać trzeba że do Krainy Politycznej Szczęśliwosci dołączyło SLD, mimo że ostatnie – bardzo zadowolone "odbudowuje pozycję" i "zyskuje zdolność koalicyjną". Nie zająknie się nawet o przegranej z PSLem, która to przegrana stawia partię w pozycji straconej jako potencjalnego koalicjanta.


Tak więc cudem wszyscy politycy się cieszą . Dobrze by było jeszcze żeby cieszyli się ci co ich wybierali. Jak to zrobić? Zamiast szukać miernych porównań i za pomocą kiepskich sztuczek udowadniać sobie własną wspaniałośc wziąć się w tych samorządach ostro do roboty...

Piewsza myśl: popatrzcie na Szczurka z Gdyni. 90% poparcia coś znaczy. I zacznijcie go modelować jeżeli chodzi o dobrą robotę i podejście do ludzi.



piątek, 19 listopada 2010

a ja tam lubię

wybory samorządowe....

przynajmniej z perspektywy mieszkańca prowincjonalnego miasta wygladają one zupełnie inaczej niż te parlamentarne...

po pierwsze – mniej patrzy się na hasła, bardziej na konkretnych ludzi , którzy są zazwyczaj dobrze znani – osobiście szukam takich którzy opierają pokusom władzy i nie tkwią w sidłach ideologii - szukam takich "prawdziwków" i – dziękować Bogu – udaje mi się takich znaleźć.

Jakieś wyróżniki? Trzy najważniejsze : uczciwość, umiejętność wzniesienia się ponad podziałami w imię wspólnego dobra, do tego jakieś wymierne efekty dotychczasowej pracy. A te tony uzbieranych ulotek to dam znajomej do kotłowni ...

Wygląda więc na to , że głos podzielę na różne ugrupowania, nawet takie z którymi jest mi nie po drodze... ja ! ;)


poniedziałek, 15 listopada 2010

Narobione...

Trębacz Lester Bowie opowiedział kiedyś taką historię o swojej rywalizacji z Archiem Sheppem:

"Istniała między nami pewna rywalizacja o to, kto zagra piękniej. Żeby go załatwić na amen, zagrałem najwyższy dźwięk, jaki byłem w stanie wydobyć z trąbki. Dmuchnąłem z całych sił i po prostu narobiłem w gacie...."

Przypomina mi się ta historyjka w różnych okolicznościach...

Tym razem mi się przypomniała w okoliczności wyjazdu pani Fotygi i pana Macierewicza do USA...


sobota, 13 listopada 2010

Patriotyzm na tak (1)

Na marginesie tego, co działo się w Święto Niepodległości pomyślałem sobie że napiszę notkę o patriotyźmie i formach jego wyrażania. Bo przyznać należy że ile ludzi tyle postaw i modeli bycia patriotą . Jedne sa mi bliskie inne bardzo odległe i o tym dzisiejsza notka...

Zacznę więc od tego, że patriotyzm jest cnotą cenną i godną pielęgnowania. Z jednej strony uczucie, z drugiej postawa. Uczucie dość łatwo jest zdefiniować – wiąże się ono właśnie z przywiązaniem do tego, co niesie ze sobą ojczyzna rozumiana jako stan posiadania wartości, treści duchowych i materialnych – miłością i szacunkiem do tzw. dziedzictwa. Postaw jednak, przez które się ten patriotyzm wyraża i demonstruje jest wiele , ja opiszę dwie "modelowe"– a tak przy okazji: czy patriotyzm koniecznie trzeba demonstrować?

Pierwsza postawa, którą określiłbym postawą zamkniętą przyznaje swojemu narodowi pierwszeństwo we wszystkim i nie bardzo liczy się z prawami innych. To jest model , który naród uznaje za najwyższe dobro, wobec innych demonstrując - dobrze jeśli tylko niechęć i wyższość, ale zazwyczaj również pogardę i nienawiść. Patriotyzm prawdziwych polaków. Patriotyzm na "nie". Tu również mamy do czynienia z nieakceptacją innych wizji – krytyki się tu nie dopuszcza ani nie akceptuje.. Nie ma rozmowy, dialogu, jest raczej walka agresja i emocje... a takze pielegnacja przeszłości , w której wedle tego modelu postrzegania świata wszystko jest dumne, wspaniałe i piękne... wybielane... Wobec nieakceptacji inych wizji mamy do czynienia z retoryką wojny, walki i bardziej lub mniej wyraziście wyrażaną agresją... Postawa wedle której moje poglądy i moja grupa mają bezwzględne pierwszeństwo nad innymi w sposób oczywisty jest źródłem konfliktów i podziałów. Nazwałbym ją "patriotyzmem zaślepionym".Tu nie dopuszcza się krytyki a kto nie przyjmuje jedynie słusznej prawdy zostaje automatycznie zakwalifikowany jako przeciwnik. W dobie demokratycznych społeczeństw taka postwa spotyka się z brakiem akceptacji – co owocuje spięciami i konfliktami, o czym moglismy sie przekonać 11 listopada w Warszawie.

Gdzieś po drugiej stronie umiesciłbym postawę , którą nazywam "patriotyzm na tak" który jest patriotyzmem codziennosci i normalnej pracy, patriotyzmem, który z jednej strony akceptuje różne postawy , z drugiej podejmuje dialog, potrafi dzielić się doświadczeniem ale też czerpać z doświadczeń innych. Zna swoją wartość, ale nie stawia siebie "ponad". Postawa , która liczy się z przeszłością ale przde wszystkim patrzy w przyszłośc. Jak mówił Gilbert Keith Chesterton: "Patriota chce swój naród czystym uczynić, nacjonalista chce go tylko wybielić" ten model pielęgnuje cnoty ale dostrzega również wady – w tym sensie jest to patriotyzm pracy nad sobą (to jest różnica między wybielaniem a czynieniem czystym). Według tego modelu naród jest nie tyle "ponad" innymi co "wśród" innych – stąd uznaje się konieczność współistnienia, rozmowy , czasem pójścia na kompromis. Ale jest to patriotyzm współistnienia i podejmowania współpracy.Obcy jest mu język nienawiści.


Gdzieś w dzisiejszym polskim życiu politycznym splatają się te dwie postawy i w zasadzie nietrudno je dostrzec, oczywiście ta druga jest mi bliższa i myślę że dziś jest potrzeba takiego patrzenia na naród i ojczyznę wobec odradzających się nacjonalizmów - w Polsce, ale również w całej Europie. I przeciwstawiania się tej pierwszej – co niniejszym czynię na swój sposób :)

Zakończę cytatem z książki Pamięc i tożsamość Jana Pawła II, który nawiązując do tradycji jagiellońskiej i Rzeczypospolitej wielu kultur, wielu narodów i wielu religii pisał:

"Polskość to w gruncie rzeczy wielość i pluralizm, a nie ciasnota i zmknięcie. Wydaje się , że ten "jagielloński" wymiar polskosci przestał być w naszych czasach czymś oczywistym"

ano właśnie... chciałoby się dodać... ano właśnie...


piątek, 5 listopada 2010

Niesprawiedliwość i bezprawie

tak można skomentować wyrzucenie Kluzik Rostkowskiej i Elżbiety Jakubiak z PiSu.

wobec całego tego wyrzucenia uczucia mam ambiwalentne

z jednej strony - to normalne kobiety były i jako jedne z nielicznych w PiSie mówiły " ludzkim głosem", wyrażały własne zdanie, będąc jednocześnie lojalne wobec własnej partii nie dołaczały do grona klakierów i przydupasów Szefa.. Chciały działać w ramach demokratycznych procedur, ale to se ne da... - przynajmniej w tej partii, której członkowie - w myśl obecnego trendu winni przypominać pacynki , którymi można ręcznie sterować czy też wiernych wyznawców odzwierciedlających jedynie słuszne poglądy prezesa. Dodajmy prezesa, który nie zachowuje się normalnie – jednym z objawów nienormalności jest pozbywanie się najbardziej prominentnych członków własnej partii w przededniu samorzadowych wyborów. Dodać tu należy , że zarówno Rostkowska jak i Jakubiak były bardzo bliskimi współpracownicami zmarłego Lecha o którego pamięć i wolę tak bardzo dba Jarosław - widać więc jakąś niespójnosć...

z drugiej strony – zgadzam się z komentarzem Miecugowa – przyznać trzeba że obie panie uczestniczyły w wielkiej, szeroko zakrojonej akcji okłamywania społeczeństwa podzczas kampanii prezydenckiej...

żal więc i nie żal....


ostatecznie PiS – już dziś postrzegane jako partia, która przestała pełnić rolę demokratycznej opozycji pogrąża się jeszcze bardziej – niewielu już słucha z uwagą wynurzeń sfrustrowanego Kaczyńskiego i bezbarwnego Błaszczaka , tudzież pomniejszych członków , którzy starają się robić dobrą mine do złej gry i zdaje się, że mają coraz większy kłopot.... bo ileż można o katastrofie?... A w parterze to nawet ci co jeszcze niedawno tą partię popierali dziś przestają się do niej przyznawać. Popierać PiS to dziś obciach...


a opozycja jest potrzebna , i paradoksalnie – zaczyna być widoczny jej brak! Nikt już nie podejmuje poważnej politycznej debaty , jeśli już padają jakieś argumenty to takie jak ten o "złych ludziach" którzy rządzą polską a od miesięcy głównym tematem politycznych sporów jest temat smoleńskiej katastrofy... PiS nie jest w stanie pełnić rolę konstruktywnej opozycji a takie ruchy jak dzisejszy tylko ją od tej roli oddalają - w efekcie ze słabym SLD w tle - władza jest pozbawiona kontroli – a to nie jest sytuacja dobra.


Uparcie twierdzę, że jest dziś miejsce dla nowoczesnej partii centroprawicowej i widać jakąś pustkę na politycznej scenie. Tą pustkę dostrzegają też wyborcy. Gdyby PiSowscy liberałowie pokusili się o stworzenie takiej formacji, kto wie, czy taka akcja nie skończyłaby się sukcesem?

W każdym bądź razie daję im większą szansę niż Palikotowi na centrolewicy.