na koniec kampanii. Nie podsumowanie. Raczej uporządkowane spostrzeżeń.
1. O PiSie pisałem już w poprzedniej notce. "Dobrze żarło i zdechło" – tak można określić dynamikę ich kampanii . Pozytywna kampania na początku i agresywna na końcu. Odwołanie się do narodowych animozji było wielkim błędem – jeśli chodzi o taktykę. Jest grupa ludzi dla których takie zagrywki dyskwalifikują partię. Druga rzecz : kibole. To się raczej PiSowi nie opłacało. Bo nie chce mi się wierzyć, że oni z tymi kibolami tak z przekonania... raczej z wyrachowania. I tchórzliwe unikanie debaty. Ale to już ich kłopot. Aaa - zapomniałbym! Kampania bez haków! To swoiste novum! In plus! Czyżby PiS łagodniał??
2. Platforma miała nawet fajne pomysły z autobusami i graniem 'komunikatem otwartym" – ostatecznie spotkania z ludźmi – chociaż niektóre trudne i nieprzyjemne – chyba bardziej się im opłacą niż PiSowskie konferencje w szczerym polu dla grupki dziennikarzy. Dużym zgrzytem jak dla mnie był spot "Oni pójdą na wybory"... Nie podobała mi się jego wymowa i nie korespondowała z hasłem "zgoda buduje", do którego często się w kampanii odwoływano. Przyznać jednak trzeba, że nauczyli się też skutecznie bronić swego. Przykładem takiej obrony jest debata , w której Rostowski zgniótł Napieralskiego. Zagłosuję na nich. Uważam, że rządzą nieźle - choć na pewno mogliby lepiej -mają najlepsze kadry, dobrze poruszają się w Europie - powinni dostać szansę na kolejne cztery lata żeby dokończyć to co zaczęli.
3. Każda władza jest "ponad" – sęk w tym, żeby będąc ponad nie była zbyt daleko - pomyślałem sobie widząc zawiedzionego pana, do którego premier Tusk nie przyszedł na obiad, mimo wcześniejszego umówienia... Prosta sprawa, której premier powinien się juz nauczyć: nie jesteś pewien – nie obiecuj. Wpadka, dzięki której opozycja może sobie znowu pojeździć po premierze jak po łysej kobyle. Dzisiejszy telefon i umówienie na obiad jeszcze w paździrniku z panem Czesławem załatwia sprawę, jednak smrodek pozostał...
4. Podobny mechanizm zadziałał w w przypadku Kaczyńskiego, który wczoraj w pociągu "pogodził się" z Jakubem Sobieniewskim z TVN, któremu wcześniej zarzucał, że jest z niemieckiej redakcji. Nikt już tego nie odnotował. Chociaz podanie ręki – cenne i zapisuję Kaczyńskiemu in plus. (zwłaszcza, że z tą jego ręką to były różne historie)
5. SLD przegrywa z Palikotem, u którego działa wyraźnie mechanizm politycznej świeżości. Wygląda na to, że ten drugi będzie największą niespodzianką w nowym Sejmie ale też największą niewiadomą. Temu z kolei nie kibicuję. Poza tym, że nie z mojej bajki - z dwóch względów: jest nieprzewidywalny i nie wiadomo co to za ludzie , których za sobą ciągnie. Ale o tym już pisałem . Finansowe machlojki , które wychodzą z różnych stron również nie budzą zaufania. Wracając do SLD – oj tam będzie się działo, bo widać wielu ostrzy sobie ząbki by pożreć lidera tuż po wyborach. Jak widać powtórka zagrywek z kampanii prezydenckiej nie zadziałała, a buzia Grzesia Napiealskiego już się opatrzyła nawet twardemu lewicowemu elektoratowi.
6. Szkoda mi PJNu, który nie wykorzystał szansy – i to nie w kampanii, w której - z siłami jakie ma - próbował coś zdziałać, ale dużo przed – kiedy na wietrze świeżości była szansa zbudowania ugrupowania centroprawicowego – warunkiem było otwarcie na nowe środowiska – nie tylko te postpisowskie.. Takiego otwarcia nie było, a gęba "PiS – bis" przylgnęła do PJN niemal na stałe. Patrzę na nich jednak z sympatią (noo, może poza dwiema, trzema postaciami) i nie mam nic przeciwko , żeby dostali się do Sejmu zbierając nieco prawicowych głosów z elektoratu niezdecydowanego i odbierając co nieco PiS-owi. Lepsza taka prawica niż ta pod przewodnictwem Kaczyńskiego i jego świty - tu się zgadzam z Kwaśniewskim, który niespodziewanie wczoraj za PJN-em agitował rozmawiając z Olejnik (!)
7. PSL wydaje się być zadowolone z siebie i pewne wejścia do przyszłego rządu. Poparcie jednak ma marniutkie, a kampanię prowadzi nijaką. Poza tym jakoś nie bardzo mi się podoba nastawienie : "jakikolwiek bedzie rząd to my tam będziemy". Pfff...
Poza tym sondaże sondażami a życie życiem. Jakkolwiek będzie – będzie ciekawie. Może sam się zdziwię – bo przecież część spostrzeżeń oparłem o bieżące sondaże... Kto wie?
Idźmy głosować! :)
Jeszcze nie wiem czy zagłosuję, ale powaznie rozważę Twoje hasło nawołujące do "zagłosowania", tym bardziej że widzisz + i -
OdpowiedzUsuńWitaj Watro! Miło mi bardzo :)
OdpowiedzUsuń