Jak "obcy" to inwigilować, podsłuchiwać, nagrywać, i szukać haków... jak "swój" to upokorzyć , "przeczołgać", ustawić na baczność. Aaaa! I wszyscy muszą mieć teczki! Przecież każdy musi coś mieć za uszami. I nigdy nie wiadomo co i kiedy może się przydać.
Demokracja ? Jako środek do celu owszem... ciemny lud musi kupić parę bajeczek byle oddał swoje głosy , a dalej możemy już robić po swojemu, oczywiście w majestacie prawa...i jak już wszystko będzie od nas zależało to my już sobie w tym kraju wszystko dobrze poukładamy. W imię prawa – oczywiście... A sprawiedliwość? Jak mawiał Pawlak w kultowej komedii "Sąd sądem a sprawiedliwość musi być po naszej stronie". Zresztą sąd też jest nasz. A jak ktoś byłby przeciw nam albo za dużo wie to należy sprawdzić – kto i dlaczego? I jakie ma motywy? Nie ma paragrafu? Poszukać! Bo musimy mieć wszystko pod kontrolą. I niech no ktoś nie uszanuje naszego autorytetu! Niech spróbuje podważyć niepodważalne, zaprzeczyć niezaprzeczalnemu! Zrobimy co trzeba , żeby było dobrze... Zdymisjonujemy, odsuniemy, zawiesimy... ujawnimy publicznie. W ostateczności poślemy nasze służby i zrobimy pokazową akcję... z udziałem mediów, naszych mediów.
Wspomnienia? Nie wspomnienia? Pamiętać trzeba. I mieć oczy szeroko otwarte....
Tu się zgodzę i pewnie Kartek się zgodzi - to niesamowite, jak każda władza nie może pohamować entuzjazmu do podglądactwa i kontroli wszystkich i wszystkiego. Bo w sumie to nie ważne czy większa czy mniejsza kanalia i nie ważne jakie "wartości" głosi czy udaje że wyznaje - wartość nadrzędna to chęć kontrolowania i inwigilowania, oczywiście dla dobra państwa, społeczeństwa, jednostki, prawa, moralności, zdrowia, etyki... Mam wrażenie że te wszystkie tajne i rozbudowane służby niczemu innemu nie służą, jak do udowadniania władzy, że są nieodzowne żeby władzy było dobrze. A władza podnieca się tym "bigbraderem" i myśli, że ma na to wpływ. Gówno prawda, władza się zmienia a służby nawet inwigilacji nie przerywają - obojętne kogo, byleby skutecznie. A władza hołubi służby i chroni je i pod pretekstem tajemnicy nic im zrobić nie można.
OdpowiedzUsuńNaiwni dziennikarze - myślą że tylko dziesięciu inwigilowano? Wszystkich! Może nie przez cały czas, ale wszystkich i nas w większości pewnie też. Ja tam jestem z a pomysłem Kartka, żeby każdy miał prawo do obowiązkowej informacji, że był podsłuchiwany. To by nieco tę paranoje przystopowało.
Dyszczo - mnie zawsze zadziwia jak punkt widzenia się zmienia z punktem siedzenia... i że bardzo często od pięknych hasełek o służbie , dobru wpólnym itp. przechodzi się do kontroli i inwigilacji, i ideały sięgają bruku kiedy dochodzi do praktyki...
OdpowiedzUsuńzawsze usilnie szukam jednak pozytywnych przykładów ludzi którzy bedąc u władzy opierają się pokusom jakie ta niesie ze sobą... tacy też są...
Cześć
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że już mi słów brak by pisać o tej manii podsłuchowej. Ile już do cholery lat o tym pisze! Za komuny psychoza podsłuchów. W stanie wojennym chociaż informowali,że podsłuchują. W międzyczasie impreza na której jakiś gość za dużo wypił i się przyznał, że zawodowo podsłuchuje. Pamiętam, że byłbym wpadł pod stół z wrażenia. Teraz pewnie taki facet byłby uznany za zaradnego, bo ma dobrą panstwową posadę. Myślałem, że się skończy w wolnej Polsce ale to się rozwija jak trąd. Po prostu siły na to nie ma. Ostatnia afera z inwigilacją dziennikarzy najpoważniejszych mediów w każdym normalnym kraju skończyła by się dymisjami i procesami. A tutaj się nam w nos śmieją. To jest po prostu Orwell. I co najgorsze społeczeństwu to najwyraźniej nie przeszkadza. Jedyna metoda to ta o ktorej napisal Dyszczu - zmusić służby by informowały ludzi, że byli podsłuchiwani. Inaczej to taką demokrację o kant dupy można potłuc. Ja w każdym razie za nią dziękuję.
pozdrawiam
Kartku, najgorsze dla mnie jest to, że mając narzędzia do walki z najcięższymi przestępstwami używa się ich do prowadzenia politycznych gierek... za to powinni karać sądownie dożywotnim zakazem pełnienia funkcji publicznych i pracy w administracji państwowej...
OdpowiedzUsuńaj tam pieprzycie, te parę połączeń, tym pismakom to zresztą dobrze zrobi bo za mądre som...
OdpowiedzUsuńAndy, żartujesz sobie. Problem jest taki, że już to, co jest ujawniane świadczy o znacznym przekroczeniu dopuszczalnej skali inwigilacji. Jeszcze gorsze jest to, że po ujawnieniu tych faktów nic się nie dzieje. Uważam, ze jakiekolwiek służby świadome KONIECZNOŚCI ujawnienia swoich działań wobec obywatela (konkretnego), dobrze się zastanowią zanim zdecydują się na użycie takiego środka. Obywatel ze swoja wiedzą może zrobić co zechce - np. ogłosić fakt w mediach, albo na ścianie własnego domu. Nikt nie zmusza do ujawnienia treści, technik, czy okoliczności. Żądamy tylko zgłoszenia tego post factum, no i oczywiście statystyk, bo do tego też mamy prawo - wiedzieć jaka jest skala zjawiska. Oczywiście ukrywanie tych informacji dla mnie jest jednym z najcięższych przewin służb i władzy, bo to jest działanie przeciw społeczeństwu i podstawowym prawom obywatelskim i ludzkim - narusza podstawową potrzebę bezpieczeństwa. Zdaje się, że państwo ma w podstawowych obowiązkach zapewnienie nam tej potrzeby. Tymczasem wytworzono już tyle instytucji, służb, wyjątków i uzasadnień, że można wszystko i nikt nie wie dlaczego, za to staje się to normalne, że jest wolność śledzenia i to bez żadnych ograniczeń - taki drobiazg, przecież nikomu się krzywda nie stała. A my jak bezwolne barany godzimy się na to, bo a nuż kiedyś wykryją jakiegoś przestępcę?
OdpowiedzUsuńDyszczo - przestępcę to może tak (ale niekoniecznie), ale co tam pismaki knują to bardziej interesujące i te ichnie kontakty.. I te blogery co tam smarują na tych ich pożal się Boże blogaskach też by można podgądać od czasu do czasu, bo jakie nastroje społeczne są to tyż ważne... I na jakie strony Dyszczo wchodzi to też nam powie cuś a cuś o jego profilu psychologicznym, tylko kompy do analizy tych danych ciągle słabe...
OdpowiedzUsuńCo do mojego profilu, to masz oczywistą rację, google mnie prześwietliły na wylot, podpowiadają czego mam szukać, czego się spodziewać i co już robiłem, nie mówiąc o wszędobylskich googlebotach, które żyć nie dają. Nawet youtube mnie przeskanowało i podpowiada co mógłbym sobie życzyć.
OdpowiedzUsuńCo do poziomu dziennikarstwa, to chyba się zgadzamy, ale wybacz, czy przypadkiem nie należałoby bardziej ścigać tych którzy mają certyfikaty na dostęp do tajnych dokumentów? Czy aby władza nie powinna ścigać swoich tajniaków i funkcjonariuszy zamiast dziennikarzy?
Osobna sprawą jest poziom merytoryczny i etyczny naszej czwartej władzy, której na tyle ta władza uderzyła do głów, że gotowa kreować rzeczywistość, gdy ta nie przystaje do potrzeby "newsowej". Skurwienie dziennikarskie sięgnęło już tak niebotycznych szczytów, że cała ich wiarygodność poszła w p....u! Do klasycznego już, przysłowiowego, prokuratora, kurwy i złodzieja doszlusował nam dzielnie dziennikarz, i nic w tym chwalebnego.
A teraz co do blogerów na blogaskach. A przepraszam, a o co chodzi szanownemu Nestorowi Blogosfery? Poproszę o jakieś przykłady, bo wszak jak widzę, jesteśmy u innego Nestora Blogosfery i rozmawiamy u niego jak bloger z blogerem, co prawda komentując tylko , ale jednak :)
Jakem nestor (z trudem mi to przechodzi przez klawiaturę, choc dobrze rymuje się z kwestor) sam już zapomniałem o co mnie chodziło! Wiek ma swoje prawa, młodzieńcze ;-)
OdpowiedzUsuńPS. Na serio: robię sobie (?) jaja oczywiście :)
ekhm...Nestor określenie dotyczące doświadczonego starca... - pierwsze słowa w wikipedii ;)
OdpowiedzUsuńtak się jakoś poczułem...
Nic na to nie poradzicie panowie - macie po DZIESIĘĆ lat stażu :D Przy moich pięciu, to naprawdę ja jestem średniaczkiem :) Gdy ja będę miał tyle, to wy będziecie mieć po PIĘTNAŚCIE!!! :D
OdpowiedzUsuńDyszczo - skocz po flaszkie boś młodszy ;-)
OdpowiedzUsuńNie wywołuje się wilka z lasu a Dyszcza z flaszką - obaj traktują takie postulaty dosłownie :D
OdpowiedzUsuńTrzymam za słowo :)