piątek, 6 sierpnia 2010

cóż....

mamy nowego prezydenta - a życie płynie dalej...

zerkając jednym okiem na uroczystości związane z zaprzysiężeniem, zastanawiałem się jakie są moje oczekiwania wobec tego pana. I ze zdumieniem stwierdziłem , że niezbyt wygórowane. Bo i niewielkie ma prezydent uprawnienia. Zatwierdza, ratyfikuje i reprezentuje.... Ale w tym reprezentowaniu jest cały szkopuł - ważne, żeby nie pchał się gdzie nie trzeba a był tam, gdzie należy...i potrafił dostosować do bieżacej sytuacji, i żeby potrafił współpracować ,wspierać, unieść się ponad podziały i nie był prezydentem "partyjnym" . Tylko tyle i aż tyle. Chodzi o to, żeby robił swoje.

Natomiast w sprawach wewnętrznych dobrze, żeby sobie wziął do serca hasło swojego największego oponenta z czasów kampanii wyborczej, które ostatecznie okazało się pustym frazesem: Koniec wojny polsko-polskiej... warto to hasło odkurzyć i nadać mu właściwe znaczenie , uczynić z niego program, przynajmniej na początek prezydentury - uważam że jest taka potrzeba i ta potrzeba jest nagląca... jak to zrobić? ja nie wiem, ale to w końcu nie ja jestem prezydentem...

Było o oczekiwaniach - teraz będzie o marzeniach - marzy mi się prezydent który jednoczy... jest liderem emocjonalnym - takim, który wyczuwa atmosferę, ma taki "słuch emocjonalny",empatię, stara się być bliski, umie podawać rękę.... i jednocześnie jest liderem nawigatorem - ten potrafi się odnaleźć w chaosie, zawsze sprawdza czy kierunek jest właściwy, jest niezależny i potrafi koordynować, prowadzić -ale niekoniecznie jak trybun ludowy, raczej dyskretnie i z umiarem -tak jak pisał Lao Tse "O wielkim przywódcy ludzie powiedzą - "sami to zrobiliśmy" .. i żeby się nie dawał wciągać w polityczne gierki (co już niestety miało miejsce). Wytrawnych politycznych graczy mamy w naszym kraju zdecydowany nadmiar, cierpimy natomiast na deficyt mężów stanu.... ale stać się mężem stanu to bardzo długa droga....

Kim bedzie Komorowski? Na dziś dzień Bóg jeden wie - wszystko od niego zależy -na początku drogi jest tabula rasa i może sobie wszystko mądrze poukładać. Czy mu się uda? Oby....

Kiedyś może wrócę do tej notki... i chciałbym się ucieszyć, że się spełniło - i to jest ostatnie marzenie

* * *

Co do naszej rozmowy w poprzednim wątku, to cóż -nadaję "stąd" -z mojego świata - na mój świat składa się cała masa życiowych doświadczeń, podjętych decyzji, przyjętych wartosci, przeczytanych książek... miało na ten świat wpływ wychowanie, mieli spotkani ludzie i ci bliscy - rodzina i przyjaciele, i ci spotkani przypadkowo - i dlatego jestem "zależny" i wydaje mi się że każdy jest - jako taki tutaj piszę i z takiej pozycji komentuję cokolwiek... może z czasem zrozumiem co to znaczy "niezależność" - na dziś twierdzę , że nie ma czegoś takiego...

natomiast z dystansem jest już nieco lepiej, w miarę jak przybywa lat, przybywa dystansu do wielu spraw, choć tak naprawdę sam nie wiem- czy to dobrze, czy źle??


10 komentarzy:

  1. Witaj
    A mnie się marzy taki polityk z ktorego wyrasta mąż stanu. I mam swojego faworyta. To Juan Carlos, król hiszpański, który namaszczony do sprawowania wladzy został przez Franco i miał realizować testament polityczny dyktatora. Ale Juan Carlos z pokornego cielęcia wyrósl na mądrego byka i modelowo zdemokratyzował Hiszpanię - przeprowadził ją przez ciężką drogę politycznej transformacji. Jest to postać polityczną, ktorą Hiszpanie autentycznie szanują i kochają - mąż stanu z olbrzymim autorytetem. Żyje, ma się nieźle i jest zaprzeczeniem tezy, że politycy to tylko plastikowi ślizgacze.
    I takiej samej dojrzałości życzę naszemu Prezydentowi;

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Kartku! Juan - rzeczywiście budzi szacunek, sobie o nim poczytałem przez chwilę po Twoim wpisie :)

    i taka refleksja smutna mi się zrodziła: u nas jak ktoś ma zadatek wyrosnąć na mądrego byka, to wszyscy chcą mu przycinać różki...

    OdpowiedzUsuń
  3. Starszy Dyszczo7 sierpnia 2010 10:42

    Zobaczmy jak tu linki chodzą? :)
    http://www.youtube.com/watch?v=84UN3mkZspA&feature=related

    OdpowiedzUsuń
  4. nie chodzą bezpośrednio...

    Ja wybywam na kilka dni ale Wy tu sobie możecie gaworzyć, wedle uznania ;)

    Pozdrawiam wszystkich!

    OdpowiedzUsuń
  5. Starszy Dyszczo9 sierpnia 2010 15:55

    Wrzuciłem do Romskeya taka dziwną propozycję wyborczą. Ciekawe jaki będzie odzew?

    A gdyby tak wprowadzić JOW z systemem warunkowego poparcia – taki system nieustannej kampanii wyborczej? I tak nam politycy serwują takową non stop – no to dajmy im zabawę na całego! Głos oddany na polityka można by WYCOFAĆ! W wyborach UDZIELAMY POPARCIA kandydatowi, dzięki czemu zostałby naszym reprezentantem. W trakcie kadencji, każdy głosujący mógłby swoje poparcie (głos) wycofać. Niegłosujący na danego kandydata lub niegłosujący w ogóle nie miałby czego wycofać. Delikwent, który by stracił np. połowę poparcia musiałby przestać być „wybrańcem”, a w okręgu byłyby nowe wybory. Nieaktywni wyborcy nie mieliby wpływu na odwołanie. Głosujący na innego kandydata też nie. Kwestią dyskusyjną byłoby czy poziom poparcia byłby jawny czy tajny, ja jestem za jawnym, bo nie byłoby przecieków i sondaży bez sensu. Możliwości techniczne do takiego systemu są, a politycy byliby pod kontrola i dokładnie rozliczani – na bieżąco – to by też nieco ostudziło obiecujących bez pokrycia. Co wy na taki system?

    OdpowiedzUsuń
  6. Idea niezła, ale z realizacja byłaby problem . Bo jak bym miała potwierdzić poparcie lub je wycofać? I w jakim trybie odwoływać delikwenta , który traci poparcie? A poza tym jak znam życie, to więcej starano by się o pijar ( nie wykluczyć nadużyć w stylu propagandy sukcesu )niż o realizację obietnic. Ale ja zgorzkniała już jestem to nie bardzo wierzę w dobrą wolę .

    OdpowiedzUsuń
  7. Starszy Dyszczo10 sierpnia 2010 16:05

    Ście są Qumo nie zgorzkniała, tylko bywała i realistka :D
    Technicznie do takiego systemu już dorośliśmy - jeżeli można być wirtualnie w banku, to i w komisji wyborczej można - nie ważne gdzie fizycznie jesteśmy - to tylko system informacyjny. Osobiście uważam, że byłoby to dobre do odwołania kanalii i aferzystów - co do populizmu, PR-u i schlebianiu wyborcom wbrew interesowi społecznemu, to uważam, że ta procedura powinna być uruchamiana w sytuacjach drastycznych. Odwoływać można teraz w referendach wójtów, czy burmistrzów i paru odwołano w tym trybie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Starszy Dyszczo15 sierpnia 2010 13:01

    Qumo, zdarzyło mi się niedawno wyrazić nadzieję na usłyszenie głosu katolików a nie "katolików", czy "prawdziwych katolików", na temat krzyża i jego obrońców. Właśnie zajrzałem na w.net i znalazłem Twój głos - bardzo wyrazisty i wyważony. Może by tak te wypowiedzi zebrać do kupy i dać tutaj, jako osobny wątek? Myślę, że Gospodarz nie byłby od tego? Oczywiście, żeby kontekst "nie ulatał" z linkiem do w.neta :)

    OdpowiedzUsuń
  9. czemu nie , aczkolwiek na słowo "krzyż pod pałacem" tudzież "katastrofa smoleńska" i inne hasła pokrewne robi mi się już niedobrze.... nie miałem przez tydzień kontaktu z cywilizacją i myślałem, że sprawa się uspokoi, wracam, a tu eskalacja konfliktu.... ileż można? teraz wybywam na dwa tygodnie, nie będzie netu, telewizji - z prasą też dam sobie spokój - może jak wrócę to się zrobi stabilnie?

    OdpowiedzUsuń
  10. dopiero wróciłam z sanatorium duchowego i dobrze mi tam było. Było dużo krzyża na swoim miejscu , ja byłam na swoim miejscu.I tak mi się coś wydaje -powiem mądrość cha cha-ze dobrze jak wszystko jest na swoim miejscu.Odnośnie krzyża pod pałacowego , to podzielam zdanie jeszcze jednego pana blogera http://scyzor-100.blog.onet.pl/
    Argumenty zadziałały na moją wyobraźnię.

    OdpowiedzUsuń