Wszyscy komentują 100 dni rządu. I komentarze są - w zależności od sortu - bardzo pochlebne i bardzo niepochlebne. Zważając na całościowe sondaże My Naród oceniliśmy rząd na tróję z minusem - według różnych sondażowni od 2,7 do 2,9 - (Millward Brown w skali od jeden do sześciu 26% wystawiło jedynkę, 14% dwóję, 20% tróję, 21% czwórkę, 8% piątkę i 9% szóstkę). Ja wystawiam jedynkę i z litości nie postawię przy niej wykrzyknika.
To jest najgorszy rząd w wolnej Polsce. Dotychczas za taki uznawałem rząd PIS-Samoobrona- LPR, ale tamci - będąc koalicją - to się chociaż nawzajem pilnowali. Tutaj nikt nikogo nie pilnuje nikt też nie ma hamulców.Gdybym miał wymieniać listę "grzechów śmiertelnych" musiałby to być tekst bardzo długi - obejmujący niemal wszystkie dziedziny gospodarki i życia publicznego, sprawy wewnętrzne, media, tak zwany styl sprawowania władzy i wizerunek Polski w Europie i w świecie. Byłoby o nepotyźmie, niekompetencji, niegospodarności. O komunistach też by było - i członkach PZPR. O NATO i kontrwywiadzie. I o propagandzie. O Kościele i sojuszu tronu z ołtarzem. O języku debaty publicznej, sterowaniu prokuraturą, zemstach politycznych. Jeszcze o koniach, dzikach i Puszczy. I na koniec smutny akapit o demokracji. Tekst miałby tytuł : Ból.
Ale przyznam szczerze: nie śledzę już bieżących wydarzeń z takim zaangażowaniem jak kiedyś. Dlatego, że ręce mi opadły - już w pierwszych miesiącach rządzenia PiS-u. Również dlatego, że nie daję rady słuchać pani premier więcej niż trzy minuty. I nie chodzi nawet do końca o prezentowane poglądy - chodzi o tzw. mowę ciała: ton głosu, wyraz twarzy, mimikę. Ma pani premier postawę starej , wypalonej nauczycielki bez pedagogicznych umiejętności, której w zasadzie na niczym nie zależy, (na relacji, kontakcie, wartości komunikatu) tylko na tym by wypełnić program i by była cisza, porządek a przede wszystkim dyscyplina. I bez dyskusji!
Więc, gdy tylko pani premier zaczyna mówić wracają jakieś przykre wspomnienia z dzieciństwa - mam przed oczyma plastyczkę panią K. i polonistkę panią S. - już w pierwszej minucie włącza mi się jakieś takie zdenerwowanie, w drugiej irytacja, a w trzeciej odzywają się atawizmy: walka lub ucieczka. Z przyczyn oczywistych wybieram to drugie (zmieniam kanał albo pomieszczenie, wyłączam medium i biorę książkę lub też wychodzę z psem na spacer).
No tak, Dudi... Niech już to się skończy i niech się zużyją... U mnie też czytelnictwo wzrosło. Z drugiej strony kiedy była ciepła woda to czułam się całkowicie zwolniona z zajmowania się polityką. A teraz czuję zew żeby coś zrobić, zaprotestować, sama nie wiem co... I serce mnie częściej boli. Dosłownie i w przenośni. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPodobno w najszczęśliwszych krajach większość nie wie kto jest premierem a kto ministrem... po prostu wszystko działa jak należy, a ludzie się czują bezpiecznie. Miejmy nadzieję , że się doczekamy i u nas.... Nie przejmuj się zanadto Miss - szkoda serca - a czas niech sobie płynie :)
UsuńDokładnie. Człowiek jest taki leniwy, gdy wszystko działa jak należy. I zapomina, że nic nie jest dane na zawsze... Czas płynie i przybliża nas do lepszego. Miejmy nadzieję.
UsuńEeeh! :(
OdpowiedzUsuńOni już są zużyci jak cholera, tylko starannie ten fakt zakłamują - jedyne, co potrafią.
OdpowiedzUsuńi tak i nie Tetryku - bo zdążyli wypocząć i zebrać siły - na bazie niegdysiejszych porażek za czasów poprzednich beznadziejnych rządów pomyśleli "teraz zrobimy to lepiej". I robią. Czyli, że jest jeszcze bardziej beznadziejnie.
UsuńOdpowiem Dreptaczkiem Aaah !.
OdpowiedzUsuń:) będzie dobrze i głęboko w to wierzę
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńOśmielę się nie zgodzić - Może Pani Szydło nie jest szczególnie urodziwa, ale mimo wszystko Pani Kopacz też nie jest jakąś miss :) Poza tym PO obiecało obniżyć podatki podatki, a podniosło, obiecało zmniejszyć ilość urzędników, a zwiększyło, obiecało jednomandatowe okręgi, a nie przygotowało nawet projektu takiej ustawy. Tak więc przy zachowaniu sceptycyzmu do różnych posunięć rząd PiS, muszę stwierdzić, że jest pierwszym rządem, który stara się wywiązać z tego co obiecał.