sobota, 25 lutego 2012

o biciu i niebiciu

Bicie dorosłych jest traktowane jako napaść.
Bicie zwierząt jest okrucieństwem.
Bicie dzieci jest „dla ich dobra”.


Z ciekawością śledzę przetaczającą się po raz kolejny przez kraj dyskusje na temat bicia dzieci. Tym razem poszło o dwie pozycje wydane przez Vocatio :  Mądra miłośc i Jak trenować dziecko - w których to książkach znaleźć można dokładne instrukcje bicia dzieci - od półrocznych niemowląt poczynając. Jest o karceniu rózgą (którą należy odpowiednio dobrać) aż do "złamania woli dziecka". Jest o biciu raczkujących niemowląt rózgą po łapach.

Przerabiałem ten temat już 10 lat temu, kiedy bardzo popularny był niejaki James Dobson, który raczył twierdzić , że "dziecko - tak jak pies - musi wiedzieć, kogo ma słuchać, a nauczyć się tego może tylko dzięki biciu". Dobson wylądował u mnie w koszu na śmieci - bo nie godzi się tego sprzedawać dalej...I - chciał nie chciał - znów zagłębiłem się w temat. Włos mi się zjeżył - bo w pewnych środowiskach nic się nie zmienia w podejściu do dzieci, a niektóre poradniki dla rodziców zachęcają wprost do patologii... Najgorsze, że "w imię miłości". To jest najgorsza i najbardziej krzywdząca postawa - rodzic, który bijąc dziecko mówi: robię to bo cię kocham.... 

Żeby nie być gołosłownym oto cytaty z książki "Klucz do serca twojego dziecka"wydawnictwa Pojednanie, której autorem jest niejaki Garry Smalley:

Skuteczność lania zobaczyłem na wykresie. Jest ono najskuteczniejsze w przypadku dzieci w wieku przedszkolnym, ale rzadko należy z niego korzystać, gdy dziecko przekroczy trzynasty rok życia. Jeśli lanie jest konieczne , należy je sprawić ostrożnie, tak by nie doprowadzić do zamknięcia się dziecka (..) najczęściej sprawiamy lanie w naszym domu przed posiłkami. Jest to często najtrudniejszy czas, ponieważ każdy jest głodny i zęczony. Poziom cukru we krwi jest wtedy niski. Dzieci są niespokojne i niecierpliwe a zapach jedzenia zwiększa napięcie. W tym czasie może wydarzyć się wiele rzeczy, które pobudzą dzieci do nieposłuszeństwa

i dalej


Dziecko może chcieć obwinić za to kogoś innego lub usprawiedliwić swoje zachowanie. Musimy być wytrwali stawiając pytania, aż dziecko przyzna się do tego, co zrobiło źle.(...) Gdy sprawiasz dziecku lanie lub zwracasz uwagę bądźcie sami (...) łącz sprawianie lania z okazywaniem miłości. Ważne jest wyjaśnienie dzieciom starego przysłowia "To boli bardziej mnie niż ciebie" Moje dzieci wiele razy to kwestionowały, ale jest to prawdą. (...)

Ważne jest, by sprawiać dziecku lanie neutralnym przedmiotem, ponieważ ma ono skłonność wiązania bólu z narzędziem wykorzystywanym do sprawiania lania. Jeśli rodzic robi to swoją ręką dziecko może czuć się nieswojo. Ta sama ręka używana jest bowiem dotykania, trzymania, przytulania. Szczególnie jest to widoczne, gdy dziecko otrzymuje lanie w gniewie. Odkryliśmy, że bardzo skuteczne jest korzystanie z cieńkiego kijka, który wszyscy ozdobiliśmy.Nazwaliśmy go "nauczycielem". (...) Karć lub sprawiaj lanie aż do złamania woli. Musimy poświęcić trochę czasu, by okazać dzieciom miłość, ale musimy tez dawać do zrozumienia, że lanie będzie trwało dotąd, aż zrozumieją, że nie żartujemy.(...) 

Gdy Greg był w szóstej klasie przechodził okres zwalania winy za zły stopień w szkole na nauczyciela, mamę, a nawet porę dnia. (...) gdy Greg dobrowolnie i z pemedytacją powiedział mi "Tato, to nie moja wina, to oni są winni". Okazał mi jako swojemu ojcu ogromny brak szacunku.Wtedy sprawiłem mu lanie. Jakieś pięć minut później, gdy już go przytuliłem Greg siadł mi na kolanach i powiedział "Tato, dziękuję ci, teraz wiem, że to naprawdę moja wina."(...)

Raz Kari i Greg zapragnęli otrzymać lanie w tym samym pokoju i w tym samym czasie. Chcieli być razem, by mogli się nawzajem pocieszać.Przytulili się przed laniem i ustalili, kto ma być piewszy. Oboje otrzymali lanie, oboje płakali, a po wszystkim padliśmy sobie w ramiona. Przytulanie wzmacnia naszą miłość do dziecka. (...)

gdy Greg miał około dwóch lat, a ja starałem się złamać to, co wydawało się jego "silną i upartą wolą". Nie uderzałem na tyle mocno, by wyrządzic mu jakąś krzywdę, ale zrobiłem to kilka razy, starając się "zlamać jego wolę". Robiąc to mogłem wyczuwać jego strach, frustrację i niezdolność do wyrażenia tego, co chciał powiedzieć. W końcu ze smutkiem przerwałem i wziąłem go na ręce prosząc o przebaczenie, ponieważ widziałem , jak narasta jego opór wobec mnie.Poczekaliśmy , aż miał prawie trzy lata, zanim otrzymał następne lanie."

Nie wiem jak Szanowni Czytelnicy - ale ja tu widzę jakąś promocję patologii, a autor nadaje się raczej do leczenia niż pisania podręczników dla rodziców. Takie podręczniki mogą wyrządzić wiele zła -zwłaszcza jeśli ktoś na ich podstawie kształtuje swoje rodzicielskie postawy (a przecież sięgają po takie pozycje zwłaszcza początkujący rodzice)  stąd zgadzam się z Rzecznikiem Praw Dziecka , że interweniuje. Zresztą - dziwiłbym się gdyby tego nie robił, zważając że bicie dzieci jest w Polsce prawnie zakazane. 

Dlaczego jednak wciąż bije się dzieci ? Z różnych powodów. I jeszcze pół biedy jeśli jest to po prostu  rodzic zbije w chwili słabości (bo na przykąd puściły nerwy ) ale jest świadomy swojej porażki i swojego błędu. Gorzej jeśli czyni to z ludzkiej głupoty, niewiedzy, nieumiejętności - co zazwyczaj idzie za przyzwyczajeniem (ojciec bił, dziadek bił i ja biję) . A najgorzej, gdy jest święcie przekonany o słuszności swoich zachowań. Państwo Pearl opracowali metody trenowania  dzieci na podstawie metod treningu wołów u Amiszów - dołożyli do tego Pana Boga i fundamentalnie pojmowane teksty biblijne i już mamy mieszankę wybuchową (zachowania wypływające z najgłębszych religijnych przekonań) . Jeśli prawdą jest, że istnieją udokumentowane przypadki zakatowania dziecka ich metodami nie trzeba lepszej "rekomendacji". Najczęściej tacy ludzie wywodzą się z fundamentalistycznych ugrupowań religijnych, które anachroniczne wskazania biblijne napisane tysiące lat temu , w innej kulturze, w innym świecie wskazują jako współcześnie obowiązujące. dziwnie, że jest to bezkrytycznie tłumaczone i przedrukowywane. I znajdują posłuch - i wśród części katolików i wśród części protestantów. Smutne. Swoją drogą, ci co tak bezkrytycznie przyjmują starotestamentowe nakazy bicia dzieci ciekaw jestem jak podeszliby do następującego tekstu  z księgi Powtórzonego Prawa (21,18-21):

Jeśli ktoś będzie miał syna nieposłusznego i krnąbrnego, nie słuchającego upomnień ojca ani matki, tak że nawet po upomnieniach jest im nieposłuszny,  ojciec i matka pochwycą go, zaprowadzą do bramy, do starszych miasta,  i powiedzą starszym miasta: Oto nasz syn jest nieposłuszny i krnąbrny, nie słucha naszego upomnienia, oddaje się rozpuście i pijaństwu. Wtedy mężowie tego miasta będą kamienowali go, aż umrze. Usuniesz zło spośród siebie, a cały Izrael, słysząc o tym, ulęknie się.

Odsyłam do świetnego artykułu pedagoga x.Tarnowskiego. Zwłaszcza do części "pułapka anachronizmu".

Teraz jeszcze o jednym: o prawach rodziców . Oczywiście każdy rodzic ma prawo do wychowania dzieci według swojego świata wartości, własnych intuicji. Ale po pierwsze: dziecko nie jest własnością. Po drugie - prawa rodziców nie są nieograniczone . Mamy wolność w wychowaniu dzieci ale w pewnych ramach - stąd państwo ma prawo interweniować, jeśli dziecko jest krzywdzone. 

Inną sprawą jest jak wychowywać bez bicia? Bez "przymusu bezpośredniego"?  To temat na odrębną notkę o wychowaniu i o tym, że warunkowanie niekoniecznie musi się wiązać z biciem dziecka.. Ja wiem , że można: udało mi się wychować pięcioro dzieci bez klapsów, wrzasków, szarpania i szturchania - są świetnymi ludźmi, nic im nie brakuje, nie są rozwydrzone ani nieposłuszne, mają swoje pasje. Jeśli więc ktoś chce się przekonać o tym, że można - zapraszam do siebie.


6 komentarzy:

  1. Chyba nie uwierzyłabym "na słowo" gdybym dowiedziała się o tym z mniej wiarygodnego źródła:)
    Nie dziwię się oburzeniu ... sama jestem wstrząśnięta, jeszcze tego nie zmieszałam ..

    Chętnie posłucham Twoich wytycznych wychowawczych:)! Pięcioro dzieci to juz niezła grupa badawcza:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czuje się kompetentny do udzielania wytycznych :) Ale doświadczeniem chętnie się podzielę - bo mam trochę sukcesów, porażek i spostrzeżeń ... jesli ktoś będzie chciał coś z tego wziąc dla siebie - proszę bardzo! - za jakiś czas :)

      Usuń
  2. ciekawa analiza: http://a-zet.blogspot.com/2011/09/jak-wytresowac-dziecko.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Dotarłem tutaj przez link, który pojawił się w statystykach bloga. Jak widzę dzięki linkowi w komentarzu :)

    To jest naprawdę straszne, O ile uważam, że klaps czasem jest niezbędny, o tyle podtapianie opisane przez Pearlów to po prostu jakaś paranoja.

    Ten cytat jest ciekawy:
    "Gdy Greg był w szóstej klasie przechodził okres zwalania winy za zły stopień w szkole na nauczyciela, mamę, a nawet porę dnia. (...) gdy Greg dobrowolnie i z pemedytacją powiedział mi "Tato, to nie moja wina, to oni są winni". Okazał mi jako swojemu ojcu ogromny brak szacunku.Wtedy sprawiłem mu lanie. Jakieś pięć minut później, gdy już go przytuliłem Greg siadł mi na kolanach i powiedział "Tato, dziękuję ci, teraz wiem, że to naprawdę moja wina.""

    A ja pytam. Jakie dziecko tak powie? To chyba jakaś bajeczka...
    Pozdrawiam!

    P.S. Czytałem chyba na Onecie, że książka Pearlów została wycofana.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam :)

    bajeczka jak nic - ale obrazki są wymowne - dzieciaki są w jakiś sposób spacyfikowane.

    Tak, wydawca się wycofał pod wpływem nacisków, ale nadal w wywiadach twierdzi, że w książkach nie ma nic złego. Jest jeszcze parę takich pozycji na rynku propagujących wychowanie biciem - planowanym i wyrachowanym - osobiście bardzo się cieszę tym szumem medialnym wokół sprawy - może wydawcy będą uważniej dobierać to co chcą tłumaczyć i wydawać?

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.

    OdpowiedzUsuń