w ubiegły piątek byłem w Senacie RP na konferencji "List do taty" będącej po pierwsze finałem akcji senackiej Komisjii Rodziny i Polityki Społecznej oraz inicjatywy Tato.net - akcja polegała na pisaniu przez dzieci listów do ojców, po drugie - okazją do spotkania ojców i organizacji wspierających ojcostwo z senatorami i zrobienia kolejnego zamieszania wokół ojcostwa jako sprawy, którą należy się zajmować i wspierać.
Ale ja o samych senatorach. Konferencja rozpoczęła się odczytywaniem listów dzieci przez senatorów. Jako że listy były poruszające - czytającym załamywał się głos, leciały łzy. I przyznać trzeba, że widok senatorów , którzy płaczą jest widokiem bardzo rzadkim. Na obiedzie w stołówce sejmowej siedziałem przy stoliku z pracownikami senatu, którzy takich łez - w normalnych warunkach - sobie nie przypominaja. Ot: ludzkie oblicze polityka... zadumanego nad ludzkimi sprawami... Widok tyleż miły, co pożądany... Przyznać trzeba , że listy dzieci były bardzo poruszające i każdy z nich pokazywał jak ważna jest obecność taty - w życiu i w rodzinie. Zwłaszcza widać to było tam, gdzie dzieciom taty brakowało i dawały to w swoich listach odczuc i zrozumieć. A były takie listy - poruszał bardzo list dziecka do taty z chorobą alkoholową . Zwycięzył list dziewczynki piszącej do samotnego ojca, po śmierci mamy opiekuje się trojgiem dzieci. Chociaż trudno te wszystkie listy traktować w kategoriach rywalizacji i zwycięzania. Wszystkie były piękne i ważne - a kiedy zostaną wydane (jak było to publiczie obiecane) przysłużą się ważnej sprawie....
No i cóż - w dobie, kiedy powszechnie wiesza się psy na politykach, a politycy wieszają psy na sobie nawzajem - miło było spojrzeć na senatorów różnych opcji skupionych w zgodzie wobec jednej idei i zwracających uwagę na rlę ojca w wychowaniu dzieci. Temat - jak później przyznawali w panelowych dyskusjach - zaniedbany. Pomimo obecnośc polityków różnych stron nie widać było zbyt wielkich róznic poglądów.
Tak na marginesie : jedyną - jaką udało mi się wychwycić była różnica zdań n.t. funkcjonowania i sensu istnienia tzw."ustawy przemocowej" (której osobiście byłem zwolennikiem). Różnica wynikająca raczej z klucza politycznego niż z trzeźwej oceny sytuacji. Dziwię się że są ludzie traktujący prawo do bicia dzieci jako niemalże podstawowe prawo człowieka... Zresztą : po roku funkcjonowania ustawy okazuje się , że w oparciu o jej przepsy nie zabrano z polskich rodzin ani jednego dziecka! A pamiętam dobrze to straszenie masowym zabieraniem dzieci przez urzędników... Są różne funkcje przepisów prawa - ten zakazujący bicia dzieci to bardziej instrukcja niż sankcja, choć zdaję sobie sprawę, że wiele wody jeszcze w rzekach upłynie zanim dzieci przestaną być bitę przez rodziców, a bicie jako srodek wychowawczy przejdzie do lamusa...
Wracając do tematu : tak sobie myślę, patrząc na całą konferencję, że to jest może rola dla Senatu ? Wciąz toczy się dyskusja czy jest potrzebny? Po co? skoro przeważnie tylko przybija pieczątki na tym co uchwalił Sejm? Tak więc akcje społeczne, ścisła współpraca z organizacjami pozarządowymi, bycie blisko ludzi, podejmowanie społecznych inicjatyw oraz swogo rodzaju ich koordynacja to jest bardzo konkretna droga dla Izby Wyższej. Gdyby tą drogą zmierzać - konsekwentnie i stanowczo - nikt nie będzie się zastanawiał nad jego zlikwidowaniem ani też nie poddawał w wątpliwość potrzeby jego istnienia.
Będzie na to szansa w przyszłej kadencji, kiedy - wybec zmienionej ordynacji i jednomandatowych okręgów - "twarz senatu" będzie nieco inna niż dotychczas i układ sił nie będzie odzwierciedleniem układu sił politycznych w Sejmie.
Dziś więc laurka dla Senatorów - i wielki szacunek za akcję List do taty - tak trzymać Panie i Panowie!
tu relacja medialna
------
Jako że nie mogłem się do końca zdecydować na którym blogu umieścić notkę - umieszczam na obu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz