Obserwując to co się dzieje na froncie wojny polsko-polskiej można powiedzieć – śmiszno i straszno. W myśl wszelich teorii komunikacji na porozumienie nie ma żadnych widoków. Mamy do czynieni z patologią. Dominuje obwinianie i krytyka. Dobra wola? Zapomnijmy....
Analizując setki wzajemnych oskarżeń i na chybcika tworzonych teorii : kto i dlaczego doprowadził do morderstwa łódzkiego działacza PiS , doprawdy trudno znaleźć w naszym kraju kogoś , kto w jakimś kontekście nie załapałby się na bycie winnym śmierci tego nieszczęśnika...
Trwa festiwal wzajemnych oskarżeń, wszyscy wiedzą kto kogo i za co powinien przeprosić i nikt się do takich przeprosin nie kwapi. Bo punk widzenia zależy oczywiście od punktu siedzenia. A jeśli już są jakieś gesty to nieszczere cyniczne i na odległośc. A gdy śledzi się polityczne spory coraz bardziej kojarzą mi się dzieci z piaskownicy.
Kaczyńskiemu nie po myśli byłoby pojednanie po pierwsze dlatego, że on chyba nie potrafi. Lata cynicznych gierek zdeprawowały go do głębi. Ma mentalność starej zgryźliwej ciotki u której "nie ma przebacz",urazę potrafi trzymać do grobowej deski a przy każdej nadarzającej się okazji wylewa żółć i sączy jad. Śmierć członka własnej partii z rąk szaleńca jest po temu okazją znakomitą. Poza tym uwielbia być głównym rozgrywającym i trzymać wszystkich w szachu... Pewnie te komentarze mówiące , że "wszystko w rękach Jarosława Kaczyńskiego"- to miód na jego serce.. W to mu graj... Tak było przy sprawie krzyża pod prezydenckim pałacem, tak jest i teraz. Wyobrażam sobie, że w myśl wizji prowadzenia polityki polegającej na nieustannej konfrontacji i szukaniu wroga - pojednanie zupełnie się nie opłaca. A to , że inni zabiegają i nadskakują? To dobrze.
Komorowski natomiast robi co może, aby być arbitrem i zachować pozory neutralności ale nie bardzo mu to wychodzi. Jego eksperymentalne "przepraszam" aż wieje nieszczerością i neutralizuje gesty dobrej woli . Spotkania z poszczególnymi liderami partii i klubów sprawiały wrażenie konkretnych działań. Ostatecznie jednak wszystko wróciło do punktu wyjścia. Główne strony sporu zdają się mówić "dogadajmy się ale na naszych warunkach".
Zmiany nie będzie. To widać gołym okiem . Stosowane są bowiem najbardziej nieskuteczne strategie wpływania na zmianę : po pierwsze groźby (rób co ci każę bo jak nie to...) , po drugie poniżanie (dawanie do zrozumienia że z drugą stroną coś jest nie wporządku, jest z jakichś powodów godna pogardy, a poza tym to są skończone głupki) i po trzecie dąsy (dawanie do zrozumienia, że jeśli druga strona nie zrobi "po mojemu" nie będzie żadnego porozumienia) - to wszystko ma służyć przekazaniu drugiej stronie jednoznacznego komunikatu , że jest zła i się myli. Nie ma nic wspólnego z porozumieniem.
A już najbardziej żałosne jest wtedy, kiedy doczepia się do tego wartości wyższe i cały spór prowadzi na wysokim tonie. Nienawiść w imię wartosci wyższych...? Skad my to znamy?
Wojna polsko polska będzie trwała sobie w najlepsze. Normą jest wzajemna niechęć i nienawiść. Czasami bedzie jakaś eskalacja przy okazji tragedii, którą przeciaż można sobie wziąć i wykorzystać dla swoich celów. Parę prostych generalizacji, dwie, trzy teorie o spisku, dziesięć oskarżeń i życie toczy się dalej... Do czasu, panowie, do czasu... Granie na emocjach nie doprowadzi do niczego dobrego... ale wy się nie jesteście w stanie opamiętać wykorzystując dla swoich pokrętnych celów każdą tragedię .... nic nie jest w stanie na was wpłynąć...
Zróbcie więc coś dla Polski, która podobno jest najważniejsza, a już na was patrzeć nie może – nie musicie od razu podawać sobie ręki, ale chociaż zacznijcie rozmawiać.
Każde słowo, które będzie nawiązywało do tej kampanii (nienawiści), wszystko jedno czy to będzie polityk czy dziennikarz to będzie po prostu wzywaniem do morderstw - autora wypowiedzi nawet nie przedstawiam.
OdpowiedzUsuńRedaktor Rymanowski powiedział wczoraj w programie, iż słyszał od ważnego działacza PiS,że „tak rozbujamy tę łódkę, że Platforma z niej wypadnie”. Nie mam powodu, by Rymanowskiemu nie wierzyć, zresztą pisałem, że to właśnie jest strategią Kaczyńskiego. Wywołamy w Polsce taki zamęt, taki bajzel, jaki tylko się da i tą drogą wrócimy do władzy. -
to z Kuczyńskiego.
Zdaniem Schmitta, wszystkie wartości istnieją tylko po to, aby legitymizować grupowe interesy, są więc subiektywne i wynikają z interesów materialnych i politycznych. Mam wrażenia, że to była pierwsza i ostatnia szczera wypowiedź w jego długim i zakłamanym życiu. - to z Kartka.
Powtórzmy w skrócie założenia tej filozofii: otóż polityka nie polega na współpracy, lecz na wrogości i ciągłej walce, politykę wyznaczają wrogość i sojusz, stosunki układa się wedle potrzeby chwili, obracając dzisiejszego wroga w sojusznika i na odwrót. - to z Bratkowskiego, o filozofii którą stosują nasi "bohaterowie".
Dudi, nie ulega najmniejszej wątpliwości, że część klasy politycznej kieruje się wskazaniami i filozofią Karla Schmitta. Nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia z faszyzacją i narodowym socjalizmem w naszej polityce i nie ulega wątpliwości, że jest co najmniej jedno ugrupowanie zainteresowane destabilizacją kraju. Nie da się rozmawiać, gdy jedna strona robi wszystko, żeby była nieustająca eskalacja konfliktu, bo to jest metoda prowadzenia polityki.
Żeby nie zacierać sensu wypowiedzi tym razem nie podaję linków, ale jak trzeba, to mogę w następnym komentarzu.
Dyszczu dzięki za wybór myśli - generalnie: manipulację widać gołym okiem - poza tym to jest taka pokrętna logika (żeby nie napisać : diabelska) , którą widać na takim małym wycinku historii jakim jest ostatni tydzień, bo mamy taki ciąg zdarzeń: po tym morderstwie w Łodzi jest wystąpienie Kaczyńskiego z grożeniem i oskarżaniem ( wymowa mniej więcej taka: to wszystko przez was i spróbujcie jeszcze raz nas krytykować, to będzie znaczyło nawoływanie do morderstwa) akcja rodzi reakcję i głosy pełne oburzenia, i tu następuje kolejna reakcja w postaci "a nie mówiłem? zobaczcie jacy jesteście!" I tak się to robi, tak się gra emocjami .... ręce opadają
OdpowiedzUsuńwszystko opada -mnie poraża absurdalnośc polskiej , że tak się wyraże polityki , chociaż bardziej mnie tu pasuje słowo schizofrenia :/
OdpowiedzUsuńQumo "poraża" to dobre słowo... mnie szczerze mówiąc coraz częściej zatyka i oczy szeroko otwieram... po to trochę ten blog, żeby dać upust emocjom, chociaż mam takie pokusy od czasu do czasu żeby zupełnie dać sobie spokój z polityką ;)
OdpowiedzUsuńTo jest polityka wojny - umowy obowiązują tylko wtedy gdy stoi za nimi siła do ich egzekucji. Tu już nie ma kompromisów, jest tylko wzajemne wymuszanie. A na takich podstawach niestety nie można budować. Ale to nie tylko dotyczy polityki, bo przenioslo się na wymiar codziennego życia. Ten brak możliwości elementarnego porozumienia nawet w zwykłych kontaktach miedzyludzkich zauważałem już wcześniej. Myślałem o tym w zeszłym roku, gdy byłem za granicą. bylem sam więc miałem czas o tym myśleć. Tak to opisalem - "...To paradoksalne – język, mowa nie służą do komunikacji. Słowa nic nie znaczą bo nie są słuchane. Dialog staje się tylko monologiem wsłuchanych w samych siebie ludzi. Słowa nic nie znaczą, język nic nie przekazuje, umowy nie obowiązują. Gdy idę przez Hiszpanię układam w głowie zdania, metafory, opisy tego co widzę i czuję. A potem zapisuję je przy barowym stoliku. Już nie umiem inaczej posługiwać się polskim językiem. Mam wrażenie, że gdy mówię po polsku do spotkanych po drodze rodaków mówię do ich pleców, mówię do ściany. Łapię się na tym, że rozmawiam z nimi za pomocą ułożonych wcześniej tekstów, które schowałem zapobiegliwie w czeluściach komputerowej pamięci. Cholera, wierzę tylko w to co napisane po polsku, tylko w to co widzę na ekranie komputera. To konkret, słowo mówione rozpływa się jak targane wiatrem chmury nad portem. Jest niczym bo ludzie przestali się nawzajem słuchać...."
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kartku dzięki za ten komentarz... mądry i smutny zarazem. Pytanie zasadnicze brzmi jak to wszystko odwrócić? Czy jest sposób ?
OdpowiedzUsuńswego czasu zająłem się komunikacją między ludźmi i poświęciłem temu całkiem spory kawałek czasu - ale czym jest sama wiedza, jeśli praktyka mówi coś zupełnie odwrotnego? i czym są piękne teorie wobec wzajemnej ludzkiej niechęci?
Tak, jest metoda - bat na polityków w postaci samoorganizownia się społeczeństwa. Są ku temu i przyczyny, i możliwości, i nawet pierwsze akcje. Jeżeli tak nielubiany przez ciebie Palikot i jego Ruch pójdzie ta drogą, to słowo może stać się ciałem, a na razie dopiero coś kiełkuje.
OdpowiedzUsuńStarszy - z samoorganizowaniem jest tak, że w większości przypadków taka organizacja z czasem się strukturalizuje i z określa politycznie stając się "wroną co kracze tak samo..." - w myśl znanego przysłowia. I choć zryw jest może być słuszny i potrzebny (Solidarność mi przyszła na myśl).
OdpowiedzUsuńNa drugą myśl przyszły mi Indie, Ghandi i ruch biernego oporu - który odniósł ostatecznie pozytywne skutki.. Potrzeba tu jednak po pierwsze dużej jedności społeczeństwa, po drugie mocnego lidera z dużym poparciem społecznym...
a o Palikocie i jego ruchu napisałem dwie notki i zdania nie zmieniłem, pewnie napiszę jeszcze kilka - pierwsza będzie zapewne po czwartkowych demonstracjach jego ruchu pod siedzibami biskupów...
No to co z tego, że się strukturalizuje? Trzeba wtedy organizować następny, a wcześniejsze niech sobie padają bez wsparcia :)
OdpowiedzUsuńCo do pikiet przed siedzibami biskupów, to zobaczymy jak to będzie wyglądało?