niedziela, 28 lutego 2016

dwublogowo - notka na okoliczność (2)

pierwsza część notki jest TUTAJ na drugim blogu - można ją przeczytać, ale nie trzeba :)


Wszyscy komentują 100 dni rządu. I komentarze są - w zależności od sortu - bardzo pochlebne i bardzo niepochlebne. Zważając na całościowe sondaże My Naród oceniliśmy rząd na tróję z minusem - według różnych sondażowni od 2,7 do 2,9 - (Millward Brown w skali od jeden do sześciu 26% wystawiło jedynkę, 14% dwóję, 20% tróję, 21% czwórkę, 8% piątkę i 9% szóstkę). Ja wystawiam jedynkę i z litości nie postawię przy niej wykrzyknika. 

To jest najgorszy rząd w wolnej Polsce. Dotychczas za taki uznawałem rząd  PIS-Samoobrona- LPR, ale tamci - będąc koalicją - to się chociaż nawzajem pilnowali. Tutaj nikt nikogo nie pilnuje nikt też nie ma hamulców.Gdybym miał wymieniać listę "grzechów śmiertelnych" musiałby to być tekst bardzo długi - obejmujący niemal wszystkie dziedziny gospodarki i życia publicznego, sprawy wewnętrzne, media, tak zwany styl sprawowania władzy i wizerunek Polski w Europie i w świecie. Byłoby o nepotyźmie, niekompetencji, niegospodarności. O komunistach też by było - i członkach PZPR. O NATO i kontrwywiadzie. I o propagandzie. O Kościele i sojuszu tronu z ołtarzem. O języku debaty publicznej, sterowaniu prokuraturą, zemstach politycznych. Jeszcze o koniach, dzikach i Puszczy. I na koniec smutny akapit o demokracji.  Tekst miałby tytuł : Ból

Ale przyznam  szczerze: nie śledzę już bieżących wydarzeń z takim zaangażowaniem jak kiedyś. Dlatego, że ręce mi opadły - już w pierwszych miesiącach rządzenia PiS-u. Również dlatego, że nie daję rady słuchać pani premier więcej niż trzy minuty. I nie chodzi nawet do końca o prezentowane poglądy - chodzi o tzw. mowę ciała: ton głosu, wyraz twarzy, mimikę. Ma pani premier postawę starej , wypalonej nauczycielki bez pedagogicznych umiejętności, której w zasadzie na niczym nie zależy, (na relacji, kontakcie, wartości komunikatu) tylko na tym by wypełnić program i by była cisza, porządek a przede wszystkim dyscyplina. I bez dyskusji! 

Więc, gdy tylko pani premier zaczyna mówić wracają jakieś przykre wspomnienia z dzieciństwa - mam przed oczyma plastyczkę panią K. i polonistkę panią S. - już w pierwszej minucie włącza mi się jakieś takie zdenerwowanie, w drugiej irytacja, a w trzeciej odzywają się atawizmy: walka lub ucieczka. Z przyczyn oczywistych wybieram to drugie (zmieniam kanał albo pomieszczenie, wyłączam medium i biorę książkę lub też wychodzę z psem na spacer).