sobota, 31 grudnia 2011

życzenia noworoczne

z 1883 roku:


Panie, połóż zbytkowi granice
i pozwól granicom być zbytecznymi.


Nie pozwalaj ludziom fałszować pieniędzy,
ale i pieniądzom fałszować ludzi.


Zabierz żonom ostatnie słowo
i przypomnij mężom ich pierwsze.


Daruj naszym przyjaciołom więcej prawdy,
a prawdzie więcej przyjaciół.


Polepszaj urzędników,
przedsiębiorców i robotników,
którzy są czynni, ale nie dobroczynni.


Daj rządzącym lepszą polszczyznę,
a Polsce lepszy rząd.


Panie, spraw,
abyśmy wszyscy dostali się do nieba,
Ale nie zaraz!














poniedziałek, 19 grudnia 2011

"gęba" Havla

Vaclav Havel był politykiem na tyle wyrazistym,że jego poglądy można było wyczytać - mówiąc kolokwialnie - po gębie... Podobno komunikacja niewerbalna mówi znacznie więcej niż słowa... i w zasadzie wystarczyło spojrzeć na tę twarz, żeby zobaczyć człowieka dobrego i prawego , a wartości , którym służył ma na tej twarzy wypisane..

i tak jak z twarzy wyczytać można kto jest człowiekiem małym, nikczemnym i zakłamanym,kto cynicznym graczem, a kto tak można też wyczytać kto jest człowiekiem wielkim... Havel był wielki.

"Prawda i miłość musi zwyciężyć nad kłamstwem i nienawiścią" to przesłanie jego prezydentury... I jakoś tak widać, że był temu przesłaniu wierny... 

bo wyobrażam sobie , że pozostać sobą w świecie politycznych gierek jest bardzo trudno...

Myślę, że gdyby istniała szkoła dla polityków życie i twórczość Havla powinno być osobnym przedmiotem

Havel był idealistą... tacy są potrzebni,i chyba właśnie wierność ideałom sprawiła, że mógł je zazcząć wdrażać w życie... ale swoich ideałów nie realizował za wszelką cenę - 'po trupach" jak to się mówi... nie słyszałem żeby niszczył, poniżał ani żeby się mścił... łączył politykę z moralnością... widział wyższe cele - i- co najważniejsze: miał w sobie jakąś nadzieję - wierzył że się uda - to też dało się wyczytać z jego twarzy, a konkretnie z oczu.... I ostatecznie - udało mu się!

"bycie poważnym niekoniecznie oznacza zbliżenie się do prawdy..." pisał Haruki Murakami. W przeciwieństwie do wszystkich "poważnych" politykówHavel miał olbrzymi dystans do siebie. Miał przy tym ogromną pogodę ducha - wydawał si być bardzo autentyczny... I nigdy nie był "głosicielem" prawd jedynie słusznych - nie groził palcem - jeśli nie akceptował jakichś zachowań raczej dzielił się swoimi przemyśleniami i pytaniami ... i to 'dzielenie' było aż nadto wyraziste i znajdowało oddźwięk i posłuch - jak wtedy gdy mówił do Czechów: "Jesteśmy chorzy, bo przyzwyczailiśmy się co innego mówić i co innego myśleć. Nauczyliśmy się w nic nie wierzyć, nie zauważać innych ludzi i troszczyć się wyłącznie o siebie" albo gdy pytał polityków : "Czy jesteśmy zdolni uchwycić moment, kiedy nie chodzi już namo dobro kraju, dla którego się poświęcamy, tolerując swoje przywileje, a zaczyna chodzić o przywileje , które usprawiedliwiamy dobrem kraju?"

wielki gość... mało już takich w świecie... i w polityce...

na fotografii: Havel z Jackiem Kuroniem podczas spotkań w Karkonoszach:

wtorek, 13 grudnia 2011

zrobiłem sobie marsz

w 30 rocznicę ogłoszenia stanu wojennego...

Rano porozwoziłem dzieciaki do szkoły, odpaliłem fajkę (a ja fajkę odpalam od wielkiego dzwonu) i pomaszerowałem najpierw do parku. Pochodziłem rozmyślając o tym co było 30 lat temu. I o Polsce - tamtej ówczesnej, zniewolonej, walczącej i tej dzisiejszej -wolnej... O dawnej solidarności i dzisiejszej niesolidarności...

Później w kwiaciarni kupiłem znicz i udałem się na cmentarz. Zapaliłem ten znicz pod krzyżem w centralnej części cmentarza i chwilę jeszcze postałem - myśląc o tych, którzy wtedy zginęli. Po czym wolnym krokiem udałem się do domu.

Ten marsz był taki całkiem "mój". Nie po to by się komuś sprzeciwić ani coś demonstrować, ale by pamiętać po prostu...